Czyli becoming jane, wlasnie obejrzałam. Hehe i zakochalam sie w Jamesie McAvoy ;) ale generalnie fajny spokojny i smutny film. I ładna muzyka. Wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia w sobotę wieczorem.
sobota, 5 stycznia 2008
zakochana jane
Autor:
Shann
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz