Witam po dłuższej blogowej nieobecności ;D dzisiaj wróciłam z zakopca. Musze pochwalić siebie i mojego brata - w jedna stronę prowadziłam ja, a w druga on - oboje przeżyliśmy podróż. Co prawda jak ja jechałam to na jednym postoju nie zauważyłam kamienia i wjechałam na niego. Coś śmierdzącego benzyną i o konsystencji benzyny zaczęło kapać... Hmm tak dla uplastycznienia sytuacji. Beskid małopolski (czyli koniec świata - ktoś z was zacni czytelnicy wie gdzie to jest??, las, strumień, zero zasięgu w komórce) Jakaś chaupka obok. (Ogólnie widoki śliczne) Chwile podebatowaliśmy co robić dalej. Jedna z opcji była coby jechać pomimo tego wycieku. Jednak jakoś udało się przeforsować że pojadę stopem szukać zasięgu (hehe mniej więcej to chyba było tak, że jakiś PKS przyjechał więc szybko do niego wsiadłam z kluczykami coby nikt nie mógł zapalić silnika) zagadałam z miłym panem kierowcą i okazało się że zasięg jest za mostkiem. A w zupełnie w inną stronę niż ów "zamostek" jest wiocha i tam jakiś pan co podobno naprawia samochody. Ale miły pan kierowca nie miał numeru do tego pana. Miły pan kierowca zapytał również reszte autobusu czy mają jakiś kontakt niestety reszta autobusu zaprzeczyła. Pan mnie wysadził za mostkiem i ja wtedy pojęłam ogrom mojej głupoty. Wtedy nie wiedziałam gdzie jestem, czyli po pierwsze gdzie dzwonić a po drugie jakbym nawet zadzwoniła do znajomego coby poszukać w internecie gdzie dzwonić to i tak za bardzo nie wiedziałam gdzie jestem. Dlatego musiałam się wrócić do samochodu (na szczęście nie było daleko) poinformować współtowarzyszy podróży, że jest pan który podobno umie naprawiać samochody w wiosce obok i ruszyłam tym razem już z moim bratem w poszukiwania... Coby nie przedłużać tego posta, znaleźliśmy pana i pan przyjechał założył jakiś wężyk i mogliśmy jechać dalej. Hyhy a w tatrach też było fajnie ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Podroż z pprzygodami to lubię:)
Prześlij komentarz