Święta były i minęły, sylwester też.
Najważniejsze chyba działo się gdzieś pomiędzy, kiedy odnawiałam stare znajomości podstawówkowe, przy akompaniamencie żubrówki z sokiem jabłkowym. Gdzie po tylu latach odkrywałyśmy, że zmieniło się wiele, ale my prawie wcale :).
Zaufaj tylko warg splotom,bełkotom niezrozumiałym, gestom w próżni zawisłym, niedoskonałym.
Wszystkie po tym wszystkim się pochorowałyśmy, czego skutki odczuwam do dziś ( i wcale nie chodzi tu o choroby alkoholowe).
I tak zamiast w weekend pójść gdziekolwiek, choćby na upragnione łyżwy to Gosia chorowała i leżała w łóżeczku. Troszkę nadrobiłam zaległości czytelnicze odnawiam Pilipiuka, który m.in. urzekł mnie zdaniem " Co oni za ciula go mieli?! W przeciwieństwie do niejakiego Wieżmina Geralta on najpierw wykonywał robotę, a potem po kasę szedł" czy też " Próbował mu różdżką wymachiwać jakiś chłoptaś w okularach z blizną na czole, to mu szybko pokazał co to znaczy szacunek dla starszych". W dalszym ciągu czytam Becketta, ale wczoraj doszłam w koncu do momentu gdzie zaczęło się cos dziać:)- to może szybciej skończę.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz, będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę. Słowo to zimny powiew nagłego wiatru w przestworze; może orzeźwi cię, ale donikąd dojść nie pomoże.
Sny sobotnie o tragicznej śmierci Małysza się na szczęście nie sprawdziły ( chyba za duża dawka sportu ostatnimi czasy :P). Tu taki mały wtręt, ze jestem wkurzona bo na eurosporcie tylko pokazują turniej w Izmirze polaków, który zaczął się dzisiaj:PP.
Dzisiaj poniedziałek, wędrowałam po moim uniwersyteckim z muzyka na uszach, Odra w połowie zamarzła, czas zacząć nowy tydzień, może rok.
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca, lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic - aż do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz