piątek, 28 marca 2008
piątek, 21 marca 2008
wtorek, 18 marca 2008
Dalajlama:
Nie czyńcie przemocy, to złe. Przemoc jest sprzeczna z naturą ludzką. Przemoc to prawie samobójstwo. Jeśli tysiąc Tybetańczyków poświęci swoje życie, nie zrobią już nic innego
sobota, 15 marca 2008
sztuczki a to nie jest kraj dla starych ludzi
Hmm wczoraj obejrzałam to nie jest kraj dla starych ludzi a dzisiaj sztuczki. i stwierdzam ze to sztuczki powinny dostać oscara ;) He no może mialam problemy ze zrozumieniem memlajacego tommego lee jonesa. Moj angielski sie poddal ale moje lenistwo sie nie poddalo i nie chcialo mi sie sciagac napisow :P bo mozliwe ze nie dojrzalam glebi i zlozonosci tego filmu wlasnie dlatego ze nie wiedziałam o czym ten tommy lee memla. Bo podejrzewam ze on glownie odpowiadal za zlozonosc. Ten gosc co dostal oscara za maniakalnego morderce byl niezly (jego rozumialam ;)) ale lepszy w "milosci w czasach zarazy"
A sztuczki... sztuczki były śliczne!
Etykiety: recenzje
wtorek, 11 marca 2008
Opowieść
Normalnie jak chodzę na angielski to muszę parkować na Włodkowica. No i na tejże Włodkowica jest dużo pubów i słodkich kafejek. No i ciężko ze znalezieniem miejsca parkingowego. Dzisiaj stanęłam właśnie pod taką kafejką. Poszłam na angielski. Jak wracałam to patrzę a przed moim samochodem parkuje jakieś BMW. Ale jakoś tak super blisko wydawało mi się że parkuje że aż się przeraziłam że może mi popsuć zderzak! Więc wchodząc do samochodu luknęłam czy nic się nie stało. Wsiadając zauważyłam że w BMW jest zainstalowany czujnik odległości przy parkowaniu (czy jak się to nazywa). Więc odetchnęłam z ulgą. Zaczynam się cofać a tu z BMW wychodzi Piotr Rubik! Hyhy z wrażenia puściłam hamulec i się przez chwile przeraziłam że walnę samochód który stał z tyłu ale na szczęście nic się nie stało. Ale pewnie nie wyglądałam zbyt pewnie więć zacny Rubik pomachał mi ręką że zmieszczę się i wyjadę! Hyhy taka historia! Myślę że Was wzruszy i poruszy jak utwory Rubika.
czwartek, 6 marca 2008
Eostre
Zgodnie z obietnicą wklejam coś o świętach wielkanocnych. To cytat ze świetnej książki Gaimana - Amerykańscy Bogowie :) Cytat znalazłam na blogu http://www.3jane.pl/
Niestety nie mam amerykańskich bogów żeby przepisać ;-)
- Nie zgadzam się z przyjaciółką co do znaczenia słowa “Wielkanoc”. Może ty wiesz?
Dziewczyna spojrzała na niego, jakby spomiędzy jego warg zaczęły wyłazić zielone ropuchy.
- Nie znam się na chrześcijańskich świętach - oznajmiła w końcu. - Jestem poganką.
(..) Wednesday spojrzał na kelnerkę. - (..) Powiedz mi (..), jako poganka, komu oddajesz cześć?
- Cześć?
- Zgadza się. Przypuszczam, że masz ich do wyboru, do koloru. Komu zatem poświęcony jest twój domowy ołtarz? Przed kim się korzysz, do kogo modlisz o świcie i zmroku?
Jej usta poruszyły się kilkakrotnie, nie wypowiadając ani jednego słowa.
- Pierwiastek żeński - oznajmiła w końcu. - To dodaje mocy, nam, kobietom. Rozumie pan?
- Istotnie. A ten twój pierwiastek żeński, czy on ma imię?
- To bogini wewnątrz nas wszystkich - odparła dziewczyna z kolczykiem we brwi. Jej policzki poróżowiały. - Nie potrzebuje imienia.
- Ach! - Wednesday westchnął, uśmiechając się drwiąco. - Czy zatem urządzacie sobie szalone bachanalia, pijecie czerwone jak krew wino o pełni księżyca, gdy szkarłatne świece płoną w srebrnych lichtarzach? Wchodzicie nago w morską pianę, nucąc ekstatyczne pieśni poświęcone bezimiennej bogini, podczas gdy fale liżą wam nogi i uda niczym języki tysiąca lampartów?
- Pan ze mnie szydzi - rzekła. - Nie robimy niczego podobnego. - Odetchnęła głęboko. Cień przypuszczał, że w duchu liczy do dziesięciu. - Jeszcze jakieś zamówienia? Kolejne cappuccino dla pani?
Jej uśmiech do złudzenia przypominał ten, którym obdarzyła ich na powitanie.
Pokręcili głowami. Kelnerka odwróciła się i zajęła następnym klientem.
- Oto - rzekł Wednesday - jedna z tych, którzy “nie mają wiary, więc nie dostąpią zabawy”. Chesterton. Poganka, akurat. A zatem, co? Wyjdziemy na ulicę, moja droga, i powtórzymy naszą próbę? Sprawdzimy, ilu przechodniów wie, że święta Wielkiej Nocy [ang. easter - przyp. 3Jane] biorą swą nazwę od Eostre, Pogromczyni Nocy? Dobrze. Mam. Spytamy stu osób. Za każdą, która zna prawdę, będziesz mogła obciąć mi jeden z palców u rąk, a kiedy ich zabraknie, u nóg. Za każde dwadzieścia, które nie będą wiedziały, spędzisz noc, kochając się ze mną. Przyznasz, że masz spore szansę. Ostatecznie jesteśmy w San Francisco. Na tych stromych ulicach kręci się wielu niewiernych, pogan i wikkan.
Zielone oczy spojrzały na Wednesdaya. Cień uznał, że mają dokładnie ten odcień, co wiosenny liść, przez który prześwieca słońce. Wielkanoc milczała.
- Moglibyśmy spróbować - ciągnął Wednesday - ale skończyłbym z dziesięcioma palcami u rąk i nóg, i pięcioma nocami w twoim łóżku. Nie twierdź zatem, że oddają ci cześć i świętują twój dzień. Wymawiają twoje imię, ale nic ono dla nich nie znaczy. Absolutnie nic.
W jej oczach zakręciły się łzy.
- Wiem o tym - odparł cicho. - Nie jestem głupia.
- Nie - przyznał Wednesday. - Nie jesteś.
Etykiety: Bogini
wtorek, 4 marca 2008
wieczorne rozmyslania...
ciekawe czemu nigdy nie zrobili ekranizacji "błękitnego zamku"???