wtorek, 6 maja 2008
Bogini- for Shanni
niedziela, 6 kwietnia 2008
Ciążeń

Wczoraj rano obudziłam się z przeświadczeniem, że pogoda jest świetna, a tu nikogo nie ma bo wszyscy wyjechali lub wyjeżdżają i co tu robic . Pożaliłam się więc Kruszynie, że kurcze nie ma co robic, to moja kruszynka mówi mi jedź z nami.
To pojechałam na konferencje naukową etnologów:)) do Pałacu Ciążeń.
1 wykład miała Pani prof Płonka- promotor Kruszyny o hmm antropologia a zdrowie??!! szczerze nie pamiętam- wykład był przy nudnawy, ale ta dyskusja potem trochę towarzystwo ożywiła.
2 wykład juz duzo lepsz:)) bo o magii, jak to sie kształtowało w poszczególnych latach a potem przejscie do fantastyki, gdzie było o Norton, Tolkienie, Pratchett'ie i o ewolucji magii w książkach. Słowem fajny wykład może kiedyś się do tego referatu dokopię to zamieszczę. W każdym razie wywód o mężczyznach którzy kiedyś mogli z rewolwerami na przeciwko siebie stanąć i wykazać się męstwem a teraz to już tylko w kapciach przed komputerem wchodzą w rożne wirtualne światy był hmm interesujący i Wojtek (informatyk) tylko się uśmiechnął pod nosem.
W każdym razie fajnie sie słuchało.
Czas na pałac. Sliczny i okolica spokojna nad Warta ogromny park, gdzie słycha tylko dzwieki natury a nie mechanicznych silników :)) jednym słowem pospacerowałam trochę. Pałac ten był własnością i jedną z letnich rezydencji biskupów poznańskich w latach 1260-1818, skonfiskowana przez władze carskie po 1818 r. i nadana hrabiemu Wacławowi Gutakowskiemu, adiutantowi cara Aleksandra I. Pałac biskupi, rokokowy wzniesiony w latach 1758-68 dla biskupa Teodora Czartoryskiego (arch. zapewne Józef Sacco), wykończony w 1818 r. przez biskupa Ignacego Raczyńskiego. Park krajobrazowy (pow. 9,72 ha) na stoku doliny Warty, założony w XVIII w, początkowo ogród regularny, opadający terasami ku rzece (na osi pałacu były schody). Na płd.-wsch. od pałacu zachowały się fundamenty pałacyku zbudowanego w latach 1723-32 przez biskupa Jana Tarłę. Obok pałacyku jest kopiec widokowy z pocz. XVIII w., zwany Kamienną lub Tatarską Górą, usypany wg legendy przez jeńców tatarskich.
Hmm słowem byłam w wielkopolsce gdzie widzielismy bociany- zwiastuny pani wiosny i było slicznie. kolejne miejsce na mapie Polski zaliczone :))
piątek, 28 marca 2008
piątek, 21 marca 2008
wtorek, 18 marca 2008
Dalajlama:
Nie czyńcie przemocy, to złe. Przemoc jest sprzeczna z naturą ludzką. Przemoc to prawie samobójstwo. Jeśli tysiąc Tybetańczyków poświęci swoje życie, nie zrobią już nic innego
sobota, 15 marca 2008
sztuczki a to nie jest kraj dla starych ludzi
Hmm wczoraj obejrzałam to nie jest kraj dla starych ludzi a dzisiaj sztuczki. i stwierdzam ze to sztuczki powinny dostać oscara ;) He no może mialam problemy ze zrozumieniem memlajacego tommego lee jonesa. Moj angielski sie poddal ale moje lenistwo sie nie poddalo i nie chcialo mi sie sciagac napisow :P bo mozliwe ze nie dojrzalam glebi i zlozonosci tego filmu wlasnie dlatego ze nie wiedziałam o czym ten tommy lee memla. Bo podejrzewam ze on glownie odpowiadal za zlozonosc. Ten gosc co dostal oscara za maniakalnego morderce byl niezly (jego rozumialam ;)) ale lepszy w "milosci w czasach zarazy"
A sztuczki... sztuczki były śliczne!
Etykiety: recenzje
wtorek, 11 marca 2008
Opowieść
Normalnie jak chodzę na angielski to muszę parkować na Włodkowica. No i na tejże Włodkowica jest dużo pubów i słodkich kafejek. No i ciężko ze znalezieniem miejsca parkingowego. Dzisiaj stanęłam właśnie pod taką kafejką. Poszłam na angielski. Jak wracałam to patrzę a przed moim samochodem parkuje jakieś BMW. Ale jakoś tak super blisko wydawało mi się że parkuje że aż się przeraziłam że może mi popsuć zderzak! Więc wchodząc do samochodu luknęłam czy nic się nie stało. Wsiadając zauważyłam że w BMW jest zainstalowany czujnik odległości przy parkowaniu (czy jak się to nazywa). Więc odetchnęłam z ulgą. Zaczynam się cofać a tu z BMW wychodzi Piotr Rubik! Hyhy z wrażenia puściłam hamulec i się przez chwile przeraziłam że walnę samochód który stał z tyłu ale na szczęście nic się nie stało. Ale pewnie nie wyglądałam zbyt pewnie więć zacny Rubik pomachał mi ręką że zmieszczę się i wyjadę! Hyhy taka historia! Myślę że Was wzruszy i poruszy jak utwory Rubika.
czwartek, 6 marca 2008
Eostre
Zgodnie z obietnicą wklejam coś o świętach wielkanocnych. To cytat ze świetnej książki Gaimana - Amerykańscy Bogowie :) Cytat znalazłam na blogu http://www.3jane.pl/
Niestety nie mam amerykańskich bogów żeby przepisać ;-)
- Nie zgadzam się z przyjaciółką co do znaczenia słowa “Wielkanoc”. Może ty wiesz?
Dziewczyna spojrzała na niego, jakby spomiędzy jego warg zaczęły wyłazić zielone ropuchy.
- Nie znam się na chrześcijańskich świętach - oznajmiła w końcu. - Jestem poganką.
(..) Wednesday spojrzał na kelnerkę. - (..) Powiedz mi (..), jako poganka, komu oddajesz cześć?
- Cześć?
- Zgadza się. Przypuszczam, że masz ich do wyboru, do koloru. Komu zatem poświęcony jest twój domowy ołtarz? Przed kim się korzysz, do kogo modlisz o świcie i zmroku?
Jej usta poruszyły się kilkakrotnie, nie wypowiadając ani jednego słowa.
- Pierwiastek żeński - oznajmiła w końcu. - To dodaje mocy, nam, kobietom. Rozumie pan?
- Istotnie. A ten twój pierwiastek żeński, czy on ma imię?
- To bogini wewnątrz nas wszystkich - odparła dziewczyna z kolczykiem we brwi. Jej policzki poróżowiały. - Nie potrzebuje imienia.
- Ach! - Wednesday westchnął, uśmiechając się drwiąco. - Czy zatem urządzacie sobie szalone bachanalia, pijecie czerwone jak krew wino o pełni księżyca, gdy szkarłatne świece płoną w srebrnych lichtarzach? Wchodzicie nago w morską pianę, nucąc ekstatyczne pieśni poświęcone bezimiennej bogini, podczas gdy fale liżą wam nogi i uda niczym języki tysiąca lampartów?
- Pan ze mnie szydzi - rzekła. - Nie robimy niczego podobnego. - Odetchnęła głęboko. Cień przypuszczał, że w duchu liczy do dziesięciu. - Jeszcze jakieś zamówienia? Kolejne cappuccino dla pani?
Jej uśmiech do złudzenia przypominał ten, którym obdarzyła ich na powitanie.
Pokręcili głowami. Kelnerka odwróciła się i zajęła następnym klientem.
- Oto - rzekł Wednesday - jedna z tych, którzy “nie mają wiary, więc nie dostąpią zabawy”. Chesterton. Poganka, akurat. A zatem, co? Wyjdziemy na ulicę, moja droga, i powtórzymy naszą próbę? Sprawdzimy, ilu przechodniów wie, że święta Wielkiej Nocy [ang. easter - przyp. 3Jane] biorą swą nazwę od Eostre, Pogromczyni Nocy? Dobrze. Mam. Spytamy stu osób. Za każdą, która zna prawdę, będziesz mogła obciąć mi jeden z palców u rąk, a kiedy ich zabraknie, u nóg. Za każde dwadzieścia, które nie będą wiedziały, spędzisz noc, kochając się ze mną. Przyznasz, że masz spore szansę. Ostatecznie jesteśmy w San Francisco. Na tych stromych ulicach kręci się wielu niewiernych, pogan i wikkan.
Zielone oczy spojrzały na Wednesdaya. Cień uznał, że mają dokładnie ten odcień, co wiosenny liść, przez który prześwieca słońce. Wielkanoc milczała.
- Moglibyśmy spróbować - ciągnął Wednesday - ale skończyłbym z dziesięcioma palcami u rąk i nóg, i pięcioma nocami w twoim łóżku. Nie twierdź zatem, że oddają ci cześć i świętują twój dzień. Wymawiają twoje imię, ale nic ono dla nich nie znaczy. Absolutnie nic.
W jej oczach zakręciły się łzy.
- Wiem o tym - odparł cicho. - Nie jestem głupia.
- Nie - przyznał Wednesday. - Nie jesteś.
Etykiety: Bogini
wtorek, 4 marca 2008
wieczorne rozmyslania...
ciekawe czemu nigdy nie zrobili ekranizacji "błękitnego zamku"???
piątek, 29 lutego 2008
czwartek, 28 lutego 2008
środa, 27 lutego 2008
sobota, 23 lutego 2008
;)
Z bloga którego czasem przeglądam. Dlaczego należy uważać na pracę w korporacji. Na szczęście w mojej korporacji w której już nie pracuje tak nie było. korporate-sekjuruty
Etykiety: ciekawostki
niedziela, 10 lutego 2008
czwartek, 7 lutego 2008
arkadia ;)
[Ilrandil] daje ci cztery zakrwawione glowy ludzi.
[Ilrandil] usmiecha sie romantycznie.
ehh.. to były czasy ;)
Anioły i Demony- wcale nie Dan'a
Wypozyczyłam, zaczęłam czytać i sie wciągnełam, 2.5 h i koniec :) Czytało się rewelacyjnie i teraz szukam 2 cześci moze ktos ma?
A Kłamca o czym, hmm o bogach dawnych, nowych i aniołach tych niebieskich, co to wcale takie niewinne nie są.
Ocalony po szturmie na Valhallę Loki – adoptowany syn Odyna, patron oszustów i zdrajców – postanawia przystać do zwycięzców i staje się anielskim chłopcem na posyłki.
Czyta sie lekko i przyjemnie :)
Były anioły to wzięłam sie za diabły i tak jestem w srodku Baśni Średniowiecznej- nie wiem zatem do konca co dalej, na razie ciekawie tylko te diabły takie matołki, prawdziwa władze jak na razie sprawuje czarownica i Wielki Ojciec Kurator- sługa bozy a gorszy chyba niz sam lusyfer, król słaby, królowa wiedzma- ksiażątko liche i marne, księzniczka1 rozpustnica, druga- jedyna madra do zakonu idzie w opiekę Matki Joanny od Aniołów, co to sie z diabłami zabawia . Cała plejada gwiaz , ide czytac dalej....
Etykiety: recenzje
wtorek, 5 lutego 2008
hmm
Nie wiem co napisać ;< siedze sobie i jem jabłko :) pozatym chce mi się spać. No i jutro jadę do wawy - ciekawe jak to zrobić żeby się w tej wawie nie zgubić hehe. Trzymajcie kciuki:)
niedziela, 3 lutego 2008
Imbolc- w celtyckim kalendarzu, święto Imbolc (albo rzadziej Oimelc) obchodzi się 1 lutego, i poswięcone jest Brigidh (Brigid or Bride), bogini która w poźniejszych czasach stała się chrześcijańską świętą. Obchodzone jest kiedy zima, której uosobieniem jest stara kobieta Cailleach, musi ustąpić miejsca pani wiosny, Bigidh - świeżość wzrasta w siłę każdego dnia wraz ze słońcem święcącym coraz wyżej i wyżej, pokrywając ziemię na powrót zielenią.
Obydwie nazwy święta nawiązują do pory, w której owce zaczynają dawać mleko, co oznacza powrót dających życie sił wiosny. W późniejszych latach, kościół zastąpił to święto dniem Candlemas czyli dniem Matki Boskiej Gromnicznej, obchodzonym 2 lutego, czyli dzień później. Potężny wizerunek Brygidy, przynoszącej światło, odciskał swoje piętno zarówno na chrześcijańskich, jak i pogańskich obrzędach
źródło: Goetia
A za Sapkowskim i jego kompendium:
Imbolc: obok Beltaine, Lughnasadh i Samhain jedno z celtyckich (druidycznych) świąt, które nie są absolutnie związane z cyklem solarnym. (...) Nazwa w iryjskim gaelickim oznacza "w brzuchu". (...) Jest to święto pradawne, celebrowane ku czci Brighid, bogini ognia (...) rytuał polegał na rozpalaniu ogni - wszelkich ogni - od maleńkich świeczek po olbrzymie stosy.
Etykiety: Bogini, ciekawostki
piątek, 1 lutego 2008
zakupoholiczka
Znowu czuje ze mnie dopada głód bo dawno nie kupiłam zadne ksiazki, a tyle w planie ( ps czy harry zawsze bedzie taki drogi czy moze ta cena kiedys spadnie). hmm no i chodza za mna te torebki a tu trzeba byc silnym i sie nie dac , nie ulegac własnym słabością.
Tak i np wiem, że Michała nie bardzo to interesuje, ale cóz ja moge, kobieta w koncu jestem ( masakra z tym pedem zakupowym). Eh cięzkie to życie...
Piatek tygodnia koniec i początek
Nawet nie wiecie jak sie ciesze, że to juz juz prawie weekend. Dziecko wczoraj było potańczyć i dzisiaj nieprzytomne troszeczkę.
Piątek - piąty dzień tygodnia, święty dzień dla wyznawców islamu.
Polska nazwa dnia związana jest z jego kolejnością w tygodniu. W piątek wieczorem rozpoczyna się weekend.
Łacińska nazwa dies Veneris (dzień Wenus) wpłynęła na nazewnictwo innych języków europejskich, np. hiszp. viernes, dzień Friggi w języku staroangielskim i w języku islandzkim względnie Freji (nordyckiej odpowiedniczki Wenus) w innych językach germańskich, np. ang. Friday.
W tradycji biblijnej piątek jest szóstym dniem tygodnia. Piątek w Kościele Katolickim jest dniem śmierci Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Jezus umarł na krzyżu.
Piątek – wieś w Polsce położona w województwie łódzkim, w powiecie łęczyckim, w gminie Piątek. W latach 1975-1998 miejscowość położona była w województwie płockim. Miejscowość jest siedzibą gminy Piątek.
Wieś położona jest nad rzekami Moszczenicą i Maliną. W Piątku krzyżują się drogi biegnące z Łodzi do Kutna i z Łowicza do Łęczycy.
W miejscowości znajduje się geometryczny środek Polski. Wjeżdżając do Piątku napotkamy tablicę informacyjną w kształcie granic państwa z napisem "Piątek – geometryczny środek Polski". W centrum Piątku usytuowany jest również pomnik symbolizujący geometryczny środek Polski. Wcześniej w tym miejscu znajdował się potężny kamień.
W każdy poniedziałek o świcie rozpoczyna się targ, na który zjeżdżają się rolnicy z wsi oddalonych nawet o 20 km. Na targu tym znaleźć można wszystko, co potrzebne rolnikowi – od maszyn rolniczych przez żywy inwentarz, nawozy i zboże, aż po opony.
1 lutego jest 32. dniem w kalendarzu gregoriańskim. Do końca roku pozostało 333 (w latach przestępnych 334) dni.
Święta
imieniny: Andrzej, Anna, Brygida, Cecyliusz, Dziadumiła, Emil, Paweł, Pioniusz, Prosimir, Sewer, Siemirad, Weridiana, Winand, Winanda, Wirydiana i Żegota
Mauritius - Zniesienie Niewolnictwa
Celtowie - Imbolc
czwartek, 31 stycznia 2008
Elizabeth - Golden Age
Wczoraj byłysmy z Shanni na Elizabeth. Cóż, chyba sie nie pomylę jak powiem, ze jej film podobał się bardziej niż mi. Ja chyba bardziej szukałam tu historii a ta została zredukowana do poziomu historycznego komiksu. Po pierwsze zamiast tragedii jednostki (co by nie mówic wybitnej) ukrytej pod szczelną maską są pogaduchy i romanse. Po drugie, zamiast filmu o zderzeniu jednostki z historią, jest bajka o zderzeniu sił dobra i zła, wolności i opresji.
W filmach opisujących wydarzenia sprzed 500 lat prawda historyczna miesza się z wizją reżysera. Psychologiczny portret królowej to dla mnie wyłącznie interpretacja twórcy.
Elżbieta I jest tu miejscami na granicy załamania nerwowego. Niby rozdarta i tragiczna, ale wszystkiego w niej jakby za dużo. Wszystko we wspaniałych dekoracjach i wszystko przepięknie sfilmowane, tak pięknie, że czasem aż ociera się o kicz. Nie wspomne o tym jak spłycono watek Filipa II i Hiszpani do wcielonego diabła i jego królestwa, a scena gdzie tuz przed bitwą, klecza hiszpanie na statku i sie modla , no po prostu smieszne. Choc musze przyznać zdjęcia chyba podobały mi się najbardziej. Hmm no i mała Izabela -przyszła królowa-niema postac :) Powiem szczerze to juz chyba Maria Stuart bardziej przypominała siebie.
Etykiety: recenzje
poniedziałek, 28 stycznia 2008
joł
Pojechałam dzisiaj na konie ale nie trafiłam. Widać dojazd do ulicy jordanowskiej jest skomplikowany dla takich ludzi jak ja. Pozatym mam obtarte piety, siniaka dużego oraz kilka pomniejszych. I bolą mnie mięśnie. Poczytałabym sobie coś ale już jest późno więc może lepiej pójdę spać. Pozatym hmm zjadłabym coś ale będę dzielna i nie zjem. Dobra już się zamykam. To był dziennik Ani. A jeszcze nie pisałam o pracy. W pracy było OK. Ale ciężko mi się wstawało po herbate do kuchni bo mnie mięśnie bolały. Howgh
środa, 23 stycznia 2008
wtorek, 22 stycznia 2008
Beep beep beep beep beep beep beep
go the horns in the cars in the street
we walked away from the lover's leap
opposite directions
synchronised feet
wait wait wait wait wait wait wait
for the time it takes a heart to mend a break
how many moons are reflected in the lake
can you wait forever if time is all it takes
despite all the warnings
I landed like
a fallen star
in your arms
beat beat beat beat beat beat beat
goes my heart on the side of my sleeve
whispering something I can hardly believe
let me take the lead
cos love is all we need
Etykiety: muzyka
sobota, 19 stycznia 2008
JOOŁ
Siedzę w kaliszu sobie i pilnujemy z michałem psa - który obecnie śpi. O 9 rano przyszedł pan z poczty i mnie obudził :( (psa też obudził) w sumie cały dom obudził. I przyniósł wielką paczkę. Ale niestety nie do mnie :(
A teraz recenzja:
I am legend
Obejrzałam, nawet trzymało w napięciu. Ale kurde nic z tego filmu nie wyniosłam. Górnolotny film o niczym. W sensie nie było morału. Ani malutkiego przesłania.No chyba że przesłanie jest takie, że w przyszłości zamienimy się w potworki, ale też że jest nadzieja że jednak coś nas wtedy uratuje. No, to może coś wyniosłam. Świadomość że nawet jak zamienię się w potworka będzie dobrze.
Michał mówi że morał jest taki, że warto się poświęcić dla ludzkości żeby zostać legendą tylko trzeba mieć laskę która zauważy że się jest tą legendą. Cośtam jeszcze opowiadał że warto być legendą bo wtedy Bóg do ciebie rozmawia o motylach.
Etykiety: recenzje
sobota, 12 stycznia 2008
Ranczo Wilkowyje
Prosty, fajny film - dobry na rozerwanie się na strzępy :D
Etykiety: recenzje
czwartek, 10 stycznia 2008
opowieść o popsutym samochodzie
Natchniona przez Gosię opiszę tutaj moje przeżycia!
Dawno dawno temu, jeszcze przed świętami wychodzę z pracy, próbuje odpalić samochód a tu bzyk. Nie odpala się tylko robi bzyk. No to próbuje jeszcze raz... bzyk. Postanowiłam w tym momencie że to czas najwyższy zwrócić się o pomoc. Zadzwoniłam. "chcesz posłuchać co się dzieje?"
"chcę"
Odpaliłam jeszcze raz przykładając komórkę bliżej tablicy rozdzielczej (co tam że odgłos pochodził z silnika) i samochód odpalił! Generalnie teoria była taka, że akumulator jest popsuty. Więc jednego dnia, jak wiedziałam, że będę musiała siedzieć w pracy dłużej niż 8 godzin sobie wyszłam pojezdzić po mieście żeby rozruszyć silnik. Co tam że wpadłam w wielki korek. Jak tylko przyjechałam na święta do kalisza oddałam samochód do naprawy. Z naprawy samochód wyszedł po świętach. Był jak nowy i umyty! To był dzień kiedy trzeba było wracać do wrocławia. Wzięłam babcie i jedziemy. Odwiozłam babcię do domu. Zgarnęłam towarzystwo które w tym czasie w domu się znalazło (no kawałek towarzystwa) i mielismy iść na kręgle. Próbuje odpalić samochód a tu NIC. Nawet bzyk nie było. Dzwonię do domu i dowiedziałam się, że cytuje mam "pierdolnąć młotkiem w rozrusznik" Pierdolnęłam, ale to chyba nic nie dało! Dzwoniłam do paru mechaników, ale żaden nie chciał przyjechać :( w końcu, tylko dzięki poświęceniu i zaangażowaniu 3 miłych osób. Samochód został naprawiony!! Nie będę sie rozpisywać o ich trudach związanych z naprawą. Wiszę im piwo i to niejedno i mam nadzieję, że niedługo się napijemy. No, skończyłam ;D
poniedziałek, 7 stycznia 2008
naprawdę nie dzieje się nic
Święta były i minęły, sylwester też.
Najważniejsze chyba działo się gdzieś pomiędzy, kiedy odnawiałam stare znajomości podstawówkowe, przy akompaniamencie żubrówki z sokiem jabłkowym. Gdzie po tylu latach odkrywałyśmy, że zmieniło się wiele, ale my prawie wcale :).
Zaufaj tylko warg splotom,bełkotom niezrozumiałym, gestom w próżni zawisłym, niedoskonałym.
Wszystkie po tym wszystkim się pochorowałyśmy, czego skutki odczuwam do dziś ( i wcale nie chodzi tu o choroby alkoholowe).
I tak zamiast w weekend pójść gdziekolwiek, choćby na upragnione łyżwy to Gosia chorowała i leżała w łóżeczku. Troszkę nadrobiłam zaległości czytelnicze odnawiam Pilipiuka, który m.in. urzekł mnie zdaniem " Co oni za ciula go mieli?! W przeciwieństwie do niejakiego Wieżmina Geralta on najpierw wykonywał robotę, a potem po kasę szedł" czy też " Próbował mu różdżką wymachiwać jakiś chłoptaś w okularach z blizną na czole, to mu szybko pokazał co to znaczy szacunek dla starszych". W dalszym ciągu czytam Becketta, ale wczoraj doszłam w koncu do momentu gdzie zaczęło się cos dziać:)- to może szybciej skończę.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz, czy księgę mądrą napiszesz, będziesz zawsze mieć w głowie tę samą pustkę i ciszę. Słowo to zimny powiew nagłego wiatru w przestworze; może orzeźwi cię, ale donikąd dojść nie pomoże.
Sny sobotnie o tragicznej śmierci Małysza się na szczęście nie sprawdziły ( chyba za duża dawka sportu ostatnimi czasy :P). Tu taki mały wtręt, ze jestem wkurzona bo na eurosporcie tylko pokazują turniej w Izmirze polaków, który zaczął się dzisiaj:PP.
Dzisiaj poniedziałek, wędrowałam po moim uniwersyteckim z muzyka na uszach, Odra w połowie zamarzła, czas zacząć nowy tydzień, może rok.
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum, wódka w parku wypita albo zachód słońca, lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic - aż do końca.
sobota, 5 stycznia 2008
Possesion
Po prostu lubię tą piosenkę i postanowilam sie podzielić:) A lubię ją dzięki koleżance Gosi od której ją mam.
zakochana jane
Czyli becoming jane, wlasnie obejrzałam. Hehe i zakochalam sie w Jamesie McAvoy ;) ale generalnie fajny spokojny i smutny film. I ładna muzyka. Wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia w sobotę wieczorem.
Etykiety: recenzje
